Barefootowe buty dla dzieci wciąż budzą wśród rodziców wątpliwości. W Bosej Stópce dobrze o tym wiemy, ponieważ codziennie próbujemy je rozwiewać mówiąc o znaczeniu chodzenia boso oraz o butach dziecięcych umożliwiających naturalny rozwój. A jak wygląda to w praktyce? O tym opowie Pani Agnieszka Wąsowska, która w swoim domu niemal wszystkie buty – dziecięce i swoje – wymieniła na buty barefootowe.
Przygotuj więc dla siebie przekąski i coś do picia. Zapraszamy Cię do lektury wywiadu!
Pani Agnieszka Wąsowska w 2021 roku kupiła swoje pierwsze bose buty. Od tego czasu domową garderobę powoli zapełniała barefootowymi butami dla dzieci i dla siebie. O tym, jak w praktyce wygląda chodzenie w bosych butach pisze na swoim blogu bosaki.pl. Bierze pod lupę m.in. marki, codzienne użytkowanie i dostęp do tego typu obuwia.
Nam opowiada o początkach z barefootowymi butami dla dzieci i dla siebie, swoich pierwszych obawach oraz najróżniejszych testach, które przeprowadziła.
Bosa Stópka: Kto w Pani domu pierwszy założył buty typu barefoot?
Agnieszka Wąsowska: Ja. To zaczęło się ode mnie.
Bosa Stópka: A co Panią skłoniło, żeby wprowadzić zmianę?
Agnieszka Wąsowska: Po prostu zaczęła boleć mnie stopa. Po drugiej ciąży jesienią pojawił się problem. Zaczęłam zakładać swoje buty: botki, sportowe. Co się okazało? Że w tych butach jest mi niewygodnie, ciasno. Myślałam, że może po ciąży stopy jeszcze puchną. Przeżyłam tak jesień, zimę i wiosnę, ale te buty wciąż były za małe, a przy tym nie byłam w stanie kupić żadnych nowych. Wszystkie były za ciasne.
Od tego czasu zaczęłam intensywnie szukać rozwiązania. Wpisywałam w wyszukiwarkę hasła “szerokie buty”, “buty na szeroką stopę”. A ponieważ pojawił się też ból, umówiłam się do ortopedy, wykonałam badania rentgenowskie w kierunku halluksów. Okazało się, że halluksów nie mam, ale mam jakąś ewidentną nadwrażliwość. Po prostu nie byłam w stanie w tych normalnych, wąskich butach chodzić. Więc zamówiłam dla siebie pierwsze buty barefootowe. Ze sporymi obawami – nie ukrywam. Ale kiedy je założyłam, to już ich nie zdjęłam i w tym momencie nie jestem w stanie chodzić w innych butach.
Bosa Stópka: Jakie były Pani pierwsze odczucia po przejściu na buty barefoot? To było coś jak: “wow, nareszcie wolność” czy raczej: “ale dziwnie”?
Agnieszka Wąsowska: Moje pierwsze odczucia były takie, że chodziłam z bardzo dużym zaciekawieniem. Szłam i wynajdywałam sobie różne faktury podłoża i zastanawiałam się, czy je poczuję. To sprawdzanie różnych rzeczy było bardzo ciekawe, ale też było bardzo przyjemnym doświadczeniem.
Momentem, kiedy pojawił się problem, okazało się bieganie. To było chyba jesienią, kiedy spieszyłam się do biura i postanowiłam podbiec do zielonego światła, żeby nie czekać na kolejną zmianę. I kiedy pobiegłam, zabolała mnie kostka. Na szczęście nic poważnego się nie stało, ból szybko przeszedł. Ale uświadomiłam sobie, że nie potrafię w butach barefoot biegać.
Wiele osób mówiło mi, że przejście na buty barefoot może być trudne, ale ja tego w ogóle nie odczułam. Tymczasem okazało się, że biegam z pięty jak w typowych butach do biegania, gdzie podeszwa jest wysoka w tym rejonie i wymusza właśnie taką technikę ruchu. W bosych butach musiałam biegać w kontrolowany sposób i stawiać stopę od śródstopia. I kiedy zaczęłam zwracać uwagę na naturalną technikę biegania, to weszła mi ona w nawyk. Teraz nie mam z tym żadnego problemu.
A jeśli chodzi o dzieci – no to one biegają cały czas i nic się im nie dzieje. Zresztą małe dzieci są nauczone biegania boso i dla nich nie jest to nic dziwnego.
Bosa Stópka: Ile par bosych butów dla dzieci i dla Pani zagościło do tej pory w Pani rodzinie?
Agnieszka Wąsowska: Mamy żelazny zestaw barefootowych butów dla dzieci. Każde z moich dzieci ma teraz po jednej parze zimowych butów dziecięcych, kapci do przedszkola oraz butów dziecięcych na wiosnę i jesień. Do tej pory nie kupowaliśmy jeszcze barefootowych sandałów dla dzieci. Tutaj dużo zależało od tego, że stopniowo przechodziliśmy na dziecięce buty barefootowe, do czego mieliśmy już dostęp, a także od preferencji córki.
Ja sama, spośród “dorosłych” butów barefootowych mam przejściowe, zimowe, typu sportowego, a ostatnio kupiłam nieco bardziej eleganckie barefootowe półbuty i sandały. Mam też jedną parę skarpetobutów, które przetestowałam i używam do biegania. Więc ja mam w sumie 6 par i to już jest komplet tego, co potrzebuję.
Bosa Stópka: Bose buty dla dzieci w Pani domu – od czego się to zaczęło?
Agnieszka Wąsowska: Kiedy się okazało, że dla mnie są one tak wygodne, zaczęłam bardziej przyglądać się butom dzieci. Kiedy były jeszcze malutkie, miałam typowe podejście – pierwsze buty muszą trzymać kostkę. Oczywiście – bardzo zwracałam uwagę na to, żeby były elastyczne, jeśli chodzi o podeszwę – to zawsze w moim domu była ważna rzecz. Natomiast te pierwsze buty dla dzieci jednak były bardziej wzmacniane. Do tego dostawaliśmy buty po innych dzieciach, więc to były to buty często z sieciówek. Ale dzieci chetnie nosiły te buty, a ja cieszyłam się z oszczędności.
Pierwsze buty – mityZ drugiej strony miałam poczucie, że te buty dziecięce jednak nie są OK. Więc do zmiany podeszłam z dużą otwartością. Przecież sama sprawdziłam, że buty barefoot są wygodne i nie stanowią żadnego problemu, a wręcz jest mi w nich lepiej. Dotarłam do wielu racjonalnych źródeł polskich i zagranicznych, popularyzatorskich i naukowych, które jasno mówiły, że nie jestem w stanie barefootowymi butami dla dzieci zaszkodzić. W końcu zaczęłam im je kupować i to okazało się hitem.
Buciki do nauki chodzeniaAgnieszka Wąsowska: Jeżeli chodzi o kapcie, to do tej pory nosiły kapcie od Magical Shoes. To cudowne kapcie. Mięciutkie, jakby to była tkanina. W przypadku zimowych butów dziecięcych bardzo dobrze sprawdzały się Magical Shoes ZiuZiu pod kątem wysokiego podbicia. Te buty mają jeden duży rzep, ale kiedy się go odepnie, to cały but się mocno otwiera.
Tego nie ma w Be Lenkach, które mają pewnego rodzaju zakładki przy języku, żeby buty dziecięce dobrze się trzymały.
Co do przejściowych butów dziecięcych to również korzystaliśmy z Be Lenki. To był model Jolly, kolor Mango, który wybrali zarówno syn, jak i córka. Biegali w nich całą wiosnę i całą jesień. Szczęśliwie się złożyło, że rozmiary się nie zmieniły w tym czasie.
W tej chwili jako buty do szkoły córka ma model Jolly Sky Blue & Pink. Jest zachwycona tymi butami. Początkowo miałam obawy, że to zestawienie kolorów do niczego nie będzie pasowało. Okazało się, że pasuje do bardzo wielu rzeczy – to połączenie tak działa, że w zasadzie to się z niczym nie kłóci i bardzo dobrze ze wszystkim wygląda.
Elastyczne kapcie do przedszkolaAby dobrze wybrać buty dla dzieci nie powinniśmy podchodzić do tej kwestii w “sposób taśmowy”. Ciągły rozwój stóp dziecka, ich indywidualna budowa oraz różne potrzeby na różnych etapach – to wszystko musimy brać pod uwagę, gdy dobieramy dla swoich pociech buty dziecięce. Więc nie tylko rozmiar się liczy, ale też odpowiednia szerokość, właściwe zapięcie oraz pozostawiony zapas.
Rozwój stóp dziecięcychBosa Stópka: Jak w Pani domu wygląda kwestia dobierania butów dla dzieci i dla siebie? Na co zwraca Pani w szczególności uwagę?
Agnieszka Wąsowska: Od zawsze miałam problemy ze stopami. Mam bardzo wysokie podbicie. Nawet kiedyś w szkole, kiedy namówiłam rodziców na pierwsze martensy, to nie mogłam kupić najbardziej klasycznego modelu, który najbardziej mi się podobał. Nie byłam w stanie wcisnąć do nich stopy. Tę cechę stopy moje dzieci po mnie dziedziczą. Nie jest tak, że z bosymi butami dla dzieci jest u nas idealnie, ponieważ mamy duży problem z wysokością ich podbicia. Teraz w Bosej Stópce zamawialiśmy dla syna śniegowce. A to jest taka kategoria butów, w przypadku których nosimy cały czas sztywne klasyki, bo nie dobraliśmy jeszcze alternatywy. Wielokrotnie przyglądałam się śniegowcom Be Lenka Snowfox i początkowo myślałam, że się nie sprawdzą. Jednak spróbowaliśmy i je zamówiliśmy. Przyszły, są cudowne i widzę, że dałyby radę sprostać wszystkim wyzwaniom. Jednak mój syn nie był w stanie wcisnąć w nie stopy nawet z moją pomocą. Zamówiliśmy rozmiar większy i dalej nie był w stanie założyć tych butów dziecięcych. Więc zamówiliśmy inne botki, rozsuwane suwakiem z boku, ale on dalej z trudem je zakłada. Z kolei córka ma zimowe buty dla dzieci od Be Lenki. W tym roku to jest inny model, inaczej są ułożone rzepy. Poprzedniej zimy miała model z jednym rzepem i przez cały sezon był problem z zakładaniem tych butów, bo również ma bardzo wysokie podbicie. Oczywiście przed nami jeszcze różne testy. Więc nie jest tak, że barefootowe buty dla dzieci nagle rozwiązują wszystkie nasze problemy. Tutaj także ten wybór jest bardzo ograniczony. Poza tym w Gdańsku nie mamy żadnego sklepu, w którym moglibyśmy przymierzyć bose buty dziecięce i może znaleźć producenta, który będzie szył buty dla dzieci z myślą o stopach z bardzo wysokim podbiciem. Efekt jest taki, że bosych butów dziecięcych jest mniej, a my i tak już przecież mamy ograniczony wybór ze względu na budowę stopy moich dzieci. Stąd podejrzewam, że kiedy dzieci dorosną, kwestie estetyczne zaczną przeważać.
Z perspektywy rodzica wychodzę jednak z założenia, że im dłużej jestem w stanie zapewnić ich stopom dobre warunki, tym lepiej. Liczę się z tym, że przyjdzie taki czas, kiedy już nie będę miała na to wpływu. A one może zdecydują się na jakieś inne buty mimo pewnego dyskomfortu. Jestem jednak dobrej myśli, ponieważ oferta bosych butów rozszerza się w oczach. W Polsce pojawia się coraz więcej producentów, pojawiają się nowe wzory. Nie widziałam jeszcze butów na licencji oraz bardziej eleganckich butów dziewczęcych dla nastolatek. Tu rozmiary dorosłe są za duże, a typowe buty dziecięce już nie odpowiadają wyglądem. Mam jednak nadzieję, że nim my dojdziemy do tego etapu, to ta oferta będzie już odpowiednio poszerzona.
Czy istnieją idealne buty dziecięce?W Bosej Stópce bardzo dobrze znamy obawy rodziców dotyczące butów dziecięcych typu barefoot. To przede wszystkim kwestia zabezpieczenia przed chłodem i wilgocią oraz wyjątkowo cienka podeszwa, która może być niewygodna i nietrwała. Okazało się, że to nie wszystkie wątpliwości. Pani Agnieszka zdradziła, co jeszcze ją martwiło i opowiedziała o “testach”, jakie przeszły barefootowe buty dla dzieci.
Bosa Stópka: Czy miała Pani jakieś obawy w związku z butami dziecięcymi typu barefoot? Na przykład cienka podeszwa, która będzie niewygodna lub nie uchroni przed chłodem?
Agnieszka Wąsowska: Miałam dwie obawy. Cienka podeszwa za bardzo mnie nie ruszała, ponieważ moje dzieci kochają biegać boso i czucie podłoża jest dla nich naturalne. Moja obawia dotyczyła reakcji rodziny – przede wszystkim dziadków. Sama w przedszkolu chodziłam w profilowanych trzewikach, żeby zapobiegać płaskostopiu. Mam świadomość, że dziadkowie to inne pokolenie, wychowane na innej szkole, dlatego bałam się obiekcji. Okazało się, że żadnych obiekcji nie było i to tylko moja wyobraźnia.
Inne obawy miałam w związku z zimowymi butami dla dzieci. Be Lenki mają widoczną podeszwę i wyglądają raczej jak normalny but. Znowu buty dziecięce Magical Shoes Ziuziu wyglądają jak kapcie z ociepleniem w środku, a ich podeszwa jest cieniusieńka. Byłam pewna, że zaraz będzie mokra, brudna, dziecku będzie w tych butach zimno, a mąż wyklnie mnie, że upieram się przy jakiejś swojej ideologii. Ale stwierdziłam, że po prostu musimy spróbować.
Zamówiłam ten model butów dziecięcych, a synkowi bardzo się spodobał. Umówmy się – zimy teraz nie są specjalnie srogie, ale przyszedł ten czas, że pojawiły się pierwsze mrozy. Znowu biłam się z myślami, czy zakładać mu te buty. Ostatecznie je założyłam, ale co 5 minut dopytywałam, czy synowi nie jest zimno, czy nie marznie, czy czuje palce. I nigdy nie było problemu, żeby mu zmarzły stopy w tych butach.
Powiem więcej. Parę razy wszedł w nich w kałużę i woda wlewała mu się do butów górą. Byłam przekonana, że te buty przemiękną też od dołu, bo w końcu nie są to kalosze. Tymczasem nie. Po zdjęciu buta okazało się, że wewnątrz w miejscu, gdzie jest skarpetka wokół kostki but był mokry, ale dół był suchy. Więc przy takim krótkim zamoczeniu nie było żadnego problemu. Kiedy przebywaliśmy poza domem dłużej stopy zawsze pozostawały suche, więc moje obawy się tu nie sprawdziły.
Można powiedzieć, że wszystkie obawy związane z barefootowymi butami dziecięcymi: to, że wyglądają jak paputki, które w ogóle nie izolują okazały się nietrafione. Jasne – pewnie gdyby temperatura spadła do -20 st. C to może syn by w nich zmarzł. Ale wtedy pewnie też nie wychodzilibyśmy z domu. Zabrałam też dzieciom te buty na wyjazd na narty w Alpy. I to był dla mnie test: co się stanie, gdy będziemy się dwie godziny bawić na sankach w barefootowych butach dla dzieci. I nic się nie stało. Po prostu te buty zachowują się dokładnie tak samo jak normalne, każde inne buty.
To, na co trzeba zwrócić uwagę to to, że one są bardzo dobrze zrobione. To jest porządne szycie, porządne materiały. Tu nie ma miejsca na niedoróbki, które często mają buty z sieciówek. Oczywiście: to są też droższe buty, więc idzie za tym nie tylko materiał, nie tylko to, że są robione lokalnie w firmach, które dbają o godziwe warunki zatrudnienia, ale też jakość tego buta przy takich cenach musi być weryfikowana. I widać, że jest.
Dlaczego buty barefoot tyle kosztują?Bosa Stópka: Wracając jeszcze do podeszwy w Magical Shoes, która jest bardzo cienka – nie bała się Pani, że ona się przebije na jakimś kamieniu bądź przedrze?
Agnieszka Wąsowska: Bałam się i to nawet nie w kontekście dzieci, ale bałam się w przypadku swoich butów. Bardzo ostrożnie chodziłam najpierw po mieście, potem stopniowo stawałam na jakichś krawężnikach, później zabrałam je w góry i przeszłam się po kamieniach. Teraz się śmieję z siebie, ale kiedyś znalazłam potłuczone szkło i sprawdzałam, co się stanie. I nic się nie stało. Więc po tym, jak miałam swoje obawy i przekonałam się, że na pewno nic się nie stanie, to przy dzieciach byłam już spokojna i miałam poczucie, że nic się nie wydarzy. Jasne – może się zdarzyć długi gwóźdź postawiony na sztorc. Ale dokładnie to samo wydarzy się w każdym innym bucie. Przecież konwencjonalne sandały też mają cienkie podeszwy, ludzie w nich chodzą, a nogi im z tego powodu nie odpadają. Trzeba sobie po prostu pewne rzeczy w głowie poukładać.
W pewnym momencie sobie przypomniałam, że kiedy byłam w liceum, to kupiłam buty zimowe w znanej obuwniczej sieciówce. Chodziłam w nich wiele lat, przeszłam w nich wiele kilometrów. To były buty, które – jeśli miałabym je do czegoś porównać – to były buty bokserskie. Miały wyjątkowo cienką podeszwę. Już wtedy chodzenie w nich było zauważalnie inne właśnie przez to czucie podłoża. Ale dlatego, że były to normalne buty ze sklepu, który każdy zna, to nikt nigdy mnie nie pytał, jak mi się w nich chodzi. Czasami ktoś pytał, czy przy tak cienkiej podeszwie nie bolą mnie nogi, ale dlatego, że jestem przyzwyczajona do chodzenia, to nigdy nie miałam z tym problemu. Nie jest więc też tak, że but typu barefoot robi kolosalną różnicę.
Miękka skóra, elastyczność, wyjątkowa lekkość – to jedne z cech barefootowych butów dla dzieci. Niektóre modele – także te zimowe – są tak delikatne, że biorąc but do ręki rodzice mają obawy, czy nie rozpadnie się on w pierwszych dniach noszenia. Nie mówiąc już o trudniejszych warunkach. Jak to wygląda w praktyce?
Jak dbać o buty dziecięce?Czy barefootowe buty dziecięce są wygodne? Czy dziecko nie będzie odczuwało bólu podczas chodzenia? To jedne z najczęstszych obaw związanych z bosymi butami dla dzieci. Spróbujmy spojrzeć na tę kwestię z perspektywy samych noszących 🙂
Bosa Stópka: Czy Pani dzieci w jakiś sposób odczuły zmianę?
Agnieszka Wąsowska: Dzieci nie mają z barefootowymi butami dziecięcymi żadnego problemu. Nie ma też żadnych sygnałów, nawet od córki, która jest w zerówce i dzieci już zwracają uwagę na wygląd. Szukamy po prostu butów takich, które będą się dzieciom podobać i tu nie ma z tym żadnego problemu.
Jeżeli dziecku nie może się stać krzywda, kiedy chodzi boso – nie mówię tu o skaleczeniach, ale o naturalnym sposobie poruszania się – to nie może się też im stać krzywda w butach dziecięcych, które skutecznie imitują chodzenie boso. I to dla mnie, “na chłopski rozum”, jest ostatecznym argumentem.
Oczywiście wiele innych argumentów też znam, jednak z perspektywy matki jest to po prostu kwestia wygody. Od momentu, gdy zrozumiałam na własnym przykładzie, jak okropne jest to ściśnięcie stóp, jak to boli, deformuje, to nie chcę swoim dzieciom zafundować tego samego. Chcę, żeby ich stopy były wolne.
Agnieszka Wąsowska: To prawda. Moja córka po wiośnie w barefootowych butach dla dzieci, zażyczyła sobie klasyczne sandały i oczywiście je dostała. I jaki był skutek? Nigdzie w nich nie wychodziła. Całe lato chodziła w półbutach, na bosaka, albo w jakichś sandałach, które skądś dostała, ale były bardzo miękkie. Te, które sobie wybrała były po prostu dla niej niewygodne. Przez to, że dzieci chodzą boso oraz w bosych butach dla dzieci, ich “poprzeczka wygody” jest gdzieś wyżej ustawiona.
Bosa Stópka: Wydawać by się mogło, że naszym pociechom jest wszystko jedno, jakie buty dziecięce mają założone. Okazuje się jednak, że dzieci są świadome, co mają na stopach. Mój syn sam zauważył, gdy po raz pierwszy założył bareefootowe sandały, różnicę pomiędzy tymi, które nosił rok wcześniej! Zauważył, że są mniej twarde i ciągle pamiętał, jak te zeszłoroczne przeszkadzały mu w bieganiu.
Bosa Stópka: Jak wygląda kwestia trwałości bosych butów dla dzieci? Szczególnie przy intensywnym użytkowaniu tych zimowych lub przejściowych butów dziecięcych?
Agnieszka Wąsowska: My użytkowaliśmy dość trudny but. Cholewka wiosennych butów dziecięcych Be Lenka Mango uszyta jest z nubuku. To kolor jasny żółty. Przez pierwszy tydzień z rozpaczą patrzyłam na te buty. To zresztą bardzo dużo zależy od dziecka i pewnie każdy rodzic wie, czy jego pociecha ma tendencje do niszczenia butów, czy nie. U mnie jest tak, że syn, pomimo tego, że jest młodszy, nie niszczy butów, a córka ma tendencje do ciągłych zabaw stopami, przez co jej buty obrywają bardziej.
Więc ten kolor butów dziecięcych stosunkowo szybko nie był już tak jasny i intensywny, jak na początku. Przyznaję, że ja ich na początku nie zaimpregnowałam. Jednak: to jest taki typ buta, który bardzo dobrze się starzeje i kolor ciągle wygląda dobrze mimo, że się zmienia.
Bosa Stópka: To prawda, mój syn miał dwa kolory Be Lenka Play – szary i niebieski. One rzeczywiście się z czasem zmieniały, jednak wciąż wyglądały atrakcyjnie. Jeżeli kolor był mniej intensywny, to dotyczyło to całej powierzchni buta i ciągle wyglądały tak, jakby w rzeczywistości od początku takie były. A jak sytuacja wyglądała w przypadku dziecięcych butów zimowych?
Agnieszka Wąsowska: W przypadku zimówek Magical Shoes mieliśmy kolor ciemny turkusowy. Ten sam model zamawialiśmy dla syna dwa razy – na tę i poprzednią zimę. Po całej zimie nie było na nich widać żadnych śladów zużycia. Wystarczyło je wyczyścić i były jak nowe. Te buty “zachowują się” absolutnie doskonale, a skóra świetnie się czyści. Nie wiem, jak zachowywałyby się jasne buty, ale z drugiej strony mamy jasne kapcie Magical Shoes, więc wydaje się, że tu czyszczenie butów też jest bezproblemowe.
W przypadku zimowych butów dla dzieci Be Lenka mieliśmy kolor różowy i tu, podobnie jak w innych modelach, które poznaliśmy, materiał się odrobinę ściera. W tym roku zamówiliśmy model z wyższą podeszwą, więc ten efekt ścierania nie był tak widoczny, bo podeszwa chroni skórę. Jednak ten but i tak wygląda dobrze i nie jest to w żaden sposób problematyczne.
Bosa Stópka: Kapcie do przedszkola to taki typ butów dziecięcych, które są noszone codziennie przez kilka godzin. Czy było na nich widoczne intensywne zużycie?
Agnieszka Wąsowska: Syn do tej pory nosi w przedszkolu kapcie dziecięce od Magical Shoes, zmieniamy tylko wzorki. Te kapcie mają jedną zasadniczą zaletę. Bardzo łatwo się czyszczą. Mamy takie doświadczenie, że w szkole czy przedszkolu są czasami takie wykładziny, które pozostawiają pewien osad, nalot, przez co brudzą buty i ubrania. Żeby go wyczyścić z kapci Magical Shoes wystarczy wilgotna ściereczka, trzy minuty i nie ma żadnego śladu zabrudzenia. W Be Lenkach już to tak nie działa – zostaje na nich szarość, której nie da się pozbyć. Efekt jest podobny jak w przypadku innych modeli butów dziecięcych tej marki.
Bosa Stópka: Czy wcześniej słyszała Pani o barefootowych butach dla dzieci i dorosłych?
Agnieszka Wąsowska: Słyszałam o nich, wiedziałam, że istnieją. Kojarzyłam je tak, jak chyba większość ludzi kojarzy. Czyli: to buty może fajne, ale przecież nie mogą być wygodne, bo przecież cienka podeszwa nie amortyzuje. A do tego jeszcze wygląd tych butów budził wątpliwości. Nie oszukujmy się: żyjemy w świecie, w którym ta estetyka jest bardzo ważna. Do tej pory, gdy widzę powrót mody na niektóre buty, które zawsze lubiłam, sama bym chciała je założyć. Ale wiem też, że moja stopa tego nie zniesie.
Bosa Stópka: To fakt. Trzeba przyznać, że wygląd barefootowych butów dla dzieci i dorosłych różni się od wyglądu butów klasycznych. Może w butach dziecięcych ta różnica nie jest aż tak zauważalna i póki co mniej istotna. Jednak w przypadku nas dorosłych jest już jakaś moda wypracowana. Wiadomo, że eleganckie buty mają węższy czubek – obojętnie, czy są na obcasie, czy są płaskie. Jak wygląda Pani doświadczenie w sytuacjach bardziej oficjalnych?
Agnieszka Wąsowska: Pod tym względem mam sporo szczęścia, ponieważ nie pracuję w środowisku, w którym wymagany byłby dress code, a to już bardzo dużo ułatwia. Natomiast zauważyłam dwie kwestie. Po pierwsze – to jest kwestia indywidualnego stylu oraz tego, co kto lubi nosić. Sama mam botki, w których chodzę po mieście, ale świetnie nadają się do sukienki, do eleganckich spodni. Jeżeli muszę wyglądać bardziej wyjściowo, to załatwiam to biżuterią, makijażem czy fryzurą. Nie żyjemy już w czasach, gdy żeby pokazać, że nam zależy musimy koniecznie wskakiwać w suknię albo w garnitur, więc łatwiej sobie z tym poradzić. Natomiast są też sytuacje, kiedy nie jest tak łatwo i z tego powodu kupiłam sobie półbuty marki Shapen. Mają wprawdzie te barefootowe, szerokie przody, ale jednocześnie to są lakierki. Shapen sprzedaje też nakładki na sznurówki, dzięki czemu sznurówka może mieć złote lub srebrne końcówki. To robi robotę.
To nie chodzi więc o to, że ten but jest wąski czy szeroki. W całej kulturze eleganckiego ubierania się – oczywiście, jeśli nie jesteśmy dyplomatami lub nie wybieramy się na audiencję u króla – to chodzi o to, żeby pokazać, że nam zależy oraz że wkładamy wysiłek w to, jak się prezentujemy. Temu służą makijaże, biżuteria, fryzury. Można to spokojnie osiągnąć zakładając buty, które mają odpowiednie detale, choć mają szerszą podeszwę. Ten problem jest więc w kwestii butów damskich w jakiś sposób rozwiązany. Natomiast wciąż nie ma takich pięknych kozaków zimowych – trudno przy bosym kozaku wystylizować się elegancko, chociaż pewnie z czasem pojawią się też takie opcje.
Bosa Stópka: Biega Pani w skarpetobutach. Gdzie jeszcze, poza codziennymi sytuacjami, wykorzystuje Pani barefootowe buty? Czy są to jakieś dyscypliny sportowe?
Agnieszka Wąsowska: Właśnie w przypadku biegania świetnie sprawdzają mi się te skarpetobuty. Drugą sytuacją jest rower, ale na rowerze zazwyczaj jeżdżę w mieście, więc korzystam ze swoich codziennych butów. Na wakacjach próbowałam jazdy na różnych rowerach i spokojnie w bosych butach dałam radę. Trochę jest to też zależne od pedałów. Na pedałach metalowych, bardziej ząbkowanych mocniejszy nacisk nie jest przyjemny, ale to także kwestia dobrania odpowiednio przerzutek.
Odkąd noszę bose buty, nie czuję potrzeby, żeby kupować jakieś specjalne buty do uprawiania sportu. A wcześniej miałam specjalne buty do biegania terenowego.
Barefootowe buty dziecięce dają poczucie maksymalnie zbliżone do chodzenia boso. Jednak wiemy też, że samo chodzenie boso – chociaż polecane przez coraz większą liczbę specjalistów – wciąż budzi niemałe wątpliwości wśród rodziców. Dlaczego? Otóż okazuje się, że często jesteśmy nauczeni zakładania na stopy butów, kapci, skarpetek w każdej sytuacji. Pani Agnieszka opisuje to na swoim przykładzie.
Chodzenie boso – fakty vs mityBosa Stópka: Czy w Pani domu lubicie chodzić boso?
Agnieszka Wąsowska: Samo chodzenie boso to istotna kwestia. Wiem dobrze, że ja sama jestem głównym punktem odniesienia, gdy pewne rzeczy przekazuję dzieciom. Tak właśnie jest z chodzeniem boso.
Zimą nie jestem w stanie chodzić bez kapci, bo zwyczajnie jest mi zimno. Całe dzieciństwo byłam goniona, żeby zakładać kapcie, chociaż jako dziecko tego nie lubiłam. Jako osoba dorosła zimą muszę mieć założone kapcie, bo czuję dyskomfort. I właśnie z tej perspektywy mogłabym kazać dzieciom chodzić w kapciach, bo mi samej jest zimno.
Kapcie dla dorosłychAle im nie jest zimno. One biegają kompletnie na bosaka, nawet bez skarpet. Skarpet nie lubią i po prostu je zdejmują i rozrzucają po całym domu. I w momencie, kiedy ja byłam już na tej ścieżce barefootowej uświadomiłam sobie, że to jest ok. Więc niech sobie biegają bez tych skarpet, niech tylko nie wciskają ich za meble. Moje dzieci bardzo dużą część dnia spędzają na bosaka i jest to dla mnie duża wartość, zwłaszcza w kontekście skarpetek.
A to jest coś, o czym się później dowiedziałam. W gruncie rzeczy typowe skarpetki też ściskają palce. Oczywiście nie do tego stopnia, co buty, ale to też pewne ograniczenie. Na ten moment przyglądam się temu tematowi.
Mamy nadzieję, że wspólnie z Panią Agnieszką udało nam się rozwiać przynajmniej w części wątpliwości dotyczące butów dziecięcych.
Pamiętaj, że jeżeli masz jakiekolwiek wątpliwości w kwestii doboru butów dla dzieci – możesz śmiało skontaktować się z naszym teamem:
Jesteśmy także na: Facebooku